Rozpocząłem sezon. Z dużym opóźnieniem, ze względu na problemy ze zdrowiem. Przez parę ostatnich tygodni patrzyłem za okno i nie mogłem usiedzieć na miejscu. W międzyczasie koledzy zaliczyli już pierwsze loty na lotnisku oraz dalsze wypady na zbocza. Pocieszałem się tylko, że to dopiero początek sezonu i jeszcze wszystko przede mną. Dziś rano naładowałem akumulatory, spakowałem niezawodnego Hackera Mystery i pojechałem. Warunki zapowiadały się rewelacyjne, a przedpołudniowe godziny sprawiły, że byłem sam. Chwilami łapałem noszenie w termice do 3 m/s. Koło południa rozwiało się do 10 m/s, więc kominy trochę rozwiewało, ale dało się latać. Trzy loty po 25 minut każdy poprawiły mi humor. To tak na dobry początek, bez szaleństw, żeby się rozruszać po zimie. Jutro zapowiada się podobny poranek, więc w planach mam kolejny wypad.
A oto parę zdjęć. Ponieważ nie było ze mną nikogo, więc musiałem sobie radzić sam. Kto zgadnie jak zrobiłem te zdjęcia, nie odrywając rąk od drążków?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz